Ubiegły piątek dał nam kolejną zmianę w wyszukiwarce Google. W wynikach wyszukiwania obok linku do strony pojawiły nam się favikony.
W sieci zawrzało i od samego rana wrzucano zrzuty ekranu. Ci, którzy śledzą komunikaty od Google nie byli niczym zaskoczeni, bo o takich zmianach pisało się już wcześniej. Zresztą akurat same favikony pojawiły się w wynikach już wcześniej. Zmiany wprowadzone jeszcze w 2019 roku, dotyczyły jednak wyników mobilnych.
Czym są favikony?
Favicon jest ikoną, która pojawia się przed polem adresowym lub tytułowym w pasku adresu przeglądarki. Jest to drobny plik, zajmujący niewiele miejsca o proporcjach kwadratu. Pierwotnie pojawiał się on przed linkiem, czyli adresem strony. Dzisiaj przeglądarki wyewoluowały i favikona pokazuje się najczęściej przed tytułem danej witryny. Natomiast zależy to oczywiście od konkretnej przeglądarki, a także jej wersji.
Jak dodać favikonę do swojej strony internetowej?
Jest to banalnie proste. Wystarczy dodać plik graficzny z rozszerzeniem .ico. Natomiast nie jest to jedyna droga. Pomimo tego, że oficjalna dokumentacja Google mówi o rozszerzeniu .ico, to tak samo dobrze sprawdzi się plik PNG lub SVG dodany do Twojej witryny.
Wytyczne Google co do favikony
Amerykański gigant ma oczywiście swoje wytyczne, z którymi warto się zapoznać. Najważniejsze punkty, które musisz kojarzyć to:
- favikona musi być dostępna dla robotów Google
- favikona powinna przedstawiać markę Twojej witryny internetowej, by ułatwiać szybką identyfikację w czasie przeglądania wyników wyszukiwania
- favikona nie może oczywiście przedstawiać wizerunków nieodpowiednich dla internautów, no ale to chyba dla wszystkich jest oczywiste
Jeśli nie dostosujesz się do tych wytycznych, to taka ikona zostanie po prostu zastąpiona domyślną.
Favikona czynnikiem SEO?
Oczywiście od razu po zmianie zaroiło się od prześmiewczych wpisów na grupach SEO o znaczeniu favikony w procesie pozycjonowania strony. Na Facebooku widziałem komentarze typu: „Czekamy aż wyrosną specjaliści z podpisami – Favicon SEO Master„.
Czynników mających wpływ na wyniki w SERP-ach jest tak wiele i nikt poza pracownikami Google nie zna ich wszystkich wraz z całą logiką algorytmów decydujących o pozycji w tej wyszukiwarce. Natomiast jeśli Google coś wprowadza, to warto się temu przyjrzeć i raczej nie ignorować całkowicie. Jeśli Twoja strona internetowa nie ma jeszcze favicony, to najwyższa pora to zmienić.
Wydaje się niemożliwe, by sam brak favicony spowodował poważne spadki w wynikach. Natomiast sam proces jest tak prosty i krótki, że bagatelizowanie tego jest tylko lenistwem. A jeśli tu nam się czegoś nie będzie chciało wykonać, to pewnie za chwilę zaniechamy czegoś innego – znaczącego już więcej.
Decyzja Google zmieni podejście do favikony na stronie internetowej
Pomimo – z pozoru – marginalnego znaczenia pod kątem SEO, pozwolę sobie snuć przypuszczenia, że decyzja Google zmieni nastawienie SEO-wców do favikony. Jakby nie patrzeć, doszło do sporej zmiany w wyglądzie wyników. I już sam ten fakt powoduje, że trzeba się zastanowić, czy favicona dobrana pod naszą stronę www jest odpowiednia. Być może lepiej poszukać czegoś co się bardziej rzuci w oczy? Czekam na pierwsze zabiegi typu czerwony prostokąt z wielkim wykrzyknikiem mający mocniej zainteresować użytkownika.
Atrakcyjna favicona da nam lepszy CTR?
Podobnie jak w przeszłości Rich Snippetsy w postaci gwiazdek potrafiły zmienić wybór użytkownika, tak podobnie może być z favikonami. I warto będzie poświecić trochę czasu na stworzenie atrakcyjnej ikony. Szczególnie jeśli pozwoli ona nam zwiększyć współczynnik klikalności (czyli CTR). No bo jeśli konkurencja pokaże poszarpane piksele w postaci ich znaku, a my postaramy się o ciekawy efekt kwadratu, to dlaczego nie ma to pomóc użytkownikowi wybrać naszej witryny?
Może Wy macie jakieś pomysły dla skutecznego wykorzystania tej zmiany od Google? Dajcie znać w komentarzu.
[…] piątek oczom internautów ukazał się nowy widok w SERP-ach i nie tylko dla mnie jest to zmiana na […]